Kim są hiszpańskie dziewczyny, czyli słów kilka o szantach.
Każdy szanujący się żeglarz choć raz śpiewał przy ognisku, na łajbie lub w porcie żeglarskie pieśni. Niosą się one swą prostą melodią od tysiącleci albo jeszcze dłużej! Ich modyfikacje sprawiły, że dziś możemy przebierać w niezliczonej ilości wersji i każdy może wymyślić własną. Jednak czy wiemy tak naprawdę, skąd się wzięły? O czym opowiadają i czy zawsze brzmiały tak, jak dziś? Postanowiliśmy to dla Was sprawdzić.
Początek morskich opowieści.
Szanty prawdopodobnie powstały na przełomie XV i XVI wieku, a ich korzenie wywodzą się głównie z folkloru terytorium Wielkiej Brytanii. Dlatego nie tylko, choć w zdecydowanej przewadze, można w tych pieśniach usłyszeć naleciałości brytyjskie – w tym szkockie i irlandzkie. Jednak według wielu historyków, za moment prawdziwego rozkwitu pieśni żeglarskiej można uznać końcówkę XVIII i początek XIX wieku, czyli czas, w którym dokonywały się największe podróżnicze odkrycia. Takie wyprawy były możliwe oczywiście tylko z wykorzystaniem ogromnych żaglowców. Te jednak zazwyczaj posiadały niewielką załogę, która wykonując wspólną pracę, musiała być idealnie zgrana. I tu właśnie z pomocą przyszły żeglarzom szanty! W Polsce pieśń żeglarska rozwinęła się stosunkowo późno, co spowodowane było prawdopodobnie mniejszą flotą morską.
No i gdzie ta keja, bo bosman już zapiął pas!
Tematem takich pieśni najczęściej było to, za czym żeglarze tęsknili, o czym marzyli, czego się obawiali lub co i kto ich irytował. Często odnosiły się do mitycznych stworzeń lub bogów zamieszkujących głębiny mórz i oceanów. Kiedyś istniała na żaglowcach funkcja Shantymana. Był to człowiek uznany przez załogę i kapitana, za wyuczonego żeglarskiego fachu na tyle, by świadomie wyznaczać rytm i tempo pracy na statku. Jego donośny głos pomagał żeglarzom zgrywać się podczas wykonywania zadań oraz pokrzepiał duszę w trudnych momentach. Co za tym idzie, początkowo do wykonywania szant nie używano instrumentów, choć z czasem zaczęły się one pojawiać.
Słowa i melodia szant są skrojone na potrzeby załogi wielkich żaglowców i bardzo długich podróży. Zazwyczaj są dość proste, rytmiczne i często po prostu prymitywne. Dzisiaj możemy przebierać w pięknych, płynnych melodiach wykonywanych za pomocą szerokiego spectrum przeróżnych instrumentów. Często nie niosą one już ze sobą klimatu ciężkiej, wręcz morderczej pracy na pokładzie w nieprzewidywalnych warunkach pogodowych. Najczęściej są to już wesołe melodie, które możemy usłyszeć nie tylko przy ogniskach, ale też z głośników każdej portowej knajpy. I nic w tym złego! To po prostu znak naszych czasów.
Co więc śpiewamy dziś?
Tak naprawdę kultura pieśni żeglarskiej praktycznie zanikła wraz z pojawieniem się na morzach statków parowych, które praktycznie nie potrzebowały siły ludzkich mięśni. Co za tym idzie, nie było już sensu śpiewać prostych, często również wulgarnych szant. Jednak tylko dzięki zapałowi i chęciom miłośników tradycji żeglarskiej, możemy dziś nadal słuchać o tym, co kiedyś było codziennością dla wielu strudzonych mężczyzn. Nie pozwólmy więc zaniknąć historii i śpiewajmy śmiało!
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.